Strona główna » Samsung Galaxy S25 FE. Dla kogo?

Samsung Galaxy S25 FE. Dla kogo?

Autor Mirosław Mazanec
0 komentarze
Za urządzenie trzeba zapłacić 3199 zł (8/128), 3449 zł (8/256) i 3999 zł (8/512). Pytanie, na które postaram się znaleźć odpowiedź, jest dość proste – czy warto je kupić?
Jeżeli ktoś chce się dowiedzieć, co sądzę o tym telefonie i jak mi się go używało, zapraszam do obejrzenia filmu na moim kanale.
Tutaj zaś zastanowimy się, kto powinien rozważać jego kupno.

Po pierwsze. Skrót FE pochodzi od Fan Edition, czyli wersji „dla fanów”. I to w zasadzie jest odpowiedź na pytania, do kogo skierowany jest ten model – do fanów urządzeń Samsunga – nie tylko smartfonów, ale całego ekosystemu – pierścienia, zegarków, słuchawek. Osoby które fanami Samsunga nie są, raczej nie spojrzą na ten telefon, tylko pójdą do lepiej wycenionych, choć pewnie nie tak kompletnych, urządzeń konkurencji.

Po drugie. Fani Samsunga mogą mieć kłopot. Bo w podobnych cenach można kupić pełnoprawne flagowce, czyli modele S25 i S25 Plus. W rozmowie z portalem GSMONLINE.PL Marcin Zdunek, Head of Commercial Operations MX w Samsungu, mówił:

Operatorzy i retailerzy prowadzą na pozostałych modelach serii S25 własne akcje promocyjne już od kilku miesięcy, więc klienci mogą pamiętać te promocje i poczucie „przesuniętych schodków cenowych” może faktycznie występować, ale w naszej strategii cenowej FE jest tańsze od serii S i powinno się to szybko ustabilizować.

Co przetłumaczyć można mniej więcej tak: to nie nasza wina, że sklepy sprzedają flagowe Samsungi z linii S25 taniej, u nas wszystko jest OK.
Może i tak, jednak fakt pozostaje faktem, że S25+ ma lepszy procesor (Snapdragon 8 Elite), szybszą pamięć, lepszy wyświetlacz, więcej RAM-u. Niektóre z tych rzeczy niewiele lepsze, ale jednak. A można go znaleźć na czasowych promocjach w cenach porównywalnych do droższych wersji modelu FE. Podobnie z podstawowym S25. Więc jeśli ktoś liczy każdą złotówkę, pewnie zaczai się na kolejną promocję, która prędzej czy później się pojawi.

I po trzecie. Jest jeszcze model S24 FE. Oczywiście nieco gorszy od tegorocznego, z mniejszą baterią, wolniejszym ładowaniem, minimalnie gorszą optyką, ale znów – to różnice niewielkie, dla wielu użytkowników wręcz niezauważalne. A jednak kupując jego a nie S25 FE, kilkaset złotych w kieszeni zostanie.

Jaka jest więc moja rada? Poczekać. Zobaczyć, czy nie pojawią się pierwsze promocje na tegoroczny model i wtedy z nich skorzystać. Czasu mamy dużo, bo producent zapewnia aż 7 lat aktualizacji systemu, w takiej perspektywie kilka miesięcy czy nawet rok zwłoki nie stanowi wielkiego problemu.
Zwłaszcza, że S25 FE jest naprawdę udanym urządzeniem. Ze świetnym, dopracowanym oprogramowaniem, bardzo ładnymi zdjęciami, działaniem, czy wykonaniem. Naprawdę trudno, oprócz ceny, się czegoś w nim doczepić.

Możesz również lubić